Wracamy z kolejną instalacją z naszej najnowszej serii, TuneCore Tuesdays, która ma na celu zwrócenie uwagi na artystów i innych profesjonalistów muzycznych, którzy piszą, nagrywają i pracują na własnych warunkach. Poprzez pokazanie twórców robiących to po swojemu na całym świecie, TuneCore Tuesdays ma na celu wzmocnienie i zainspirowanie naszej zróżnicowanej społeczności artystów.
W tym tygodniu rozmawiamy z nowojorskim raperem Robem Twizzem. Obejrzyjcie jego wideo poniżej i dowiedzcie się więcej o jego podróży!
Rob Twizz jest z Empire State i twierdzi to dobitnie. "Dorastałem w Yonkers w Nowym Jorku i jeśli wiesz cokolwiek o 914, to wiesz, że mamy niezły skład legendarnych artystów, na których można się wzorować". Pod wpływem swojego wychowania i środowiska, Twizz trafił do muzyki w młodym wieku i wiedział, że terytorium będzie ciężko zarobione. "Pochodząc z miejsca, w którym dorastałem, nie dostawałeś przepustki, aby zaistnieć w hip-hopie. Musiałeś zapracować na swoje nazwisko, a na dodatek musiałeś naprawdę mieć na myśli to, co mówiłeś."
Twizz zaczął szlifować swój talent muzyczny jako nastolatek, produkując bity w swojej sypialni, aż w końcu udało mu się to osiągnąć. "Zacząłem od nauki inżynierii dźwięku, kiedy miałem około 15 lat. Ściągnąłem program o nazwie Sony Acid i zakochałem się w dźwiękowej stronie muzyki. Stamtąd zacząłem budować od podstaw w moim rodzinnym mieście, rapując w pizzeriach i lokalnych fundacjach - praktycznie wszędzie, gdzie pozwolili mi dotknąć mikrofonu." Patrząc wstecz na ogromną krzywą uczenia się, którą napotkał ucząc się samemu produkować, Twizz dodaje: "Myślę, że inżynierowie nie otrzymują wystarczającego uznania; to oni są prawdziwymi twórcami hitów."
Przebicie się przez statyczność w grze rapowej było ciężką pracą, kiedy Twizz zaczynał, ale wspomina, że czuł przewagę w początkowych dniach mediów społecznościowych. "[Dzisiaj] istnieją nieskończone platformy mediów społecznościowych, ale ledwie ponad dekadę temu, wciąż pracowaliśmy w erze Myspace". Twizz od razu skapitalizował swoją cyfrową obecność. "Upewniłem się, że skorzystam z wczesnej ery mediów społecznościowych - zanim rynek stał się tak skoncentrowany - i zacząłem wydawać prawie 4-5 piosenek tygodniowo przez około rok. W końcu moja baza fanów rozrosła się i otworzyła mi możliwości występów w krajowej telewizji, a potem na jakiś czas przeniosła moją karierę za granicę."
Dla Twizz'a nie chodzi tylko o samą muzykę, ale o chwile, które towarzyszą jej tworzeniu, które sprawiają, że podróż jest warta zachodu. "Czy to od fanów, którzy mówią mi, jak bardzo poruszyły ich pewne utwory, czy też wspominając, jak dumny był mój zmarły ojciec, gdy rozmawiał o tym, że jestem muzykiem z każdą napotkaną osobą", Twizz zastanawia się ciepło. "Mój moment a-ha przyszedł, kiedy wypuściłem teledysk do 'Halloween Cypher 3.0'. W ciągu kilku dni zdobył on ponad 3 miliony wyświetleń, a najlepsze w tym wszystkim jest to, że zrobiłem go w 2 godziny z przyjaciółmi." Wspominając tę chybioną okazję, Twizz żartuje: "Prawie nie zrobiłem tego z powodu braku czasu, ale to tylko pokazuje, jak nieprzewidywalne jest życie i przemysł. Przypomina mi to, żeby zawsze iść do przodu, jeśli wydaje mi się, że mam dobry pomysł."

Ufanie swojej intuicji okazało się korzystne w kilku momentach kariery Twizz'a. "Na początku mojej kariery myślałem, że jedyną drogą w górę jest pogoń za dużą wytwórnią, więc nie sądziłem, że mam narzędzia, by działać jako niezależny artysta. Nie wiedziałam wtedy, że wszystko, czego potrzebuję do osiągnięcia sukcesu, mam do własnej dyspozycji. Wszystko zaczęło się układać, kiedy znalazłem Tunecore w 2008 roku." Teraz Twizz zajmuje się każdym aspektem swojej muzyki i woli całkowitą wolność, która się z tym wiąże. "Kiedy już znalazłem ujście, aby konkurować z jakimkolwiek artystą z etykietą - gdzie mogłem zarabiać bez polegania na kimś innym - to wtedy wiedziałem, że mogę wziąć całą swoją karierę we własne ręce. Nie ma schematu jak zostać "odnoszącym sukcesy" artystą i ważne jest, aby mieć wokół siebie dobry, spójny zespół, ale jak we wszystkim innym w życiu, najlepiej jest po prostu robić rzeczy samemu. Kiedy produkujesz, piszesz, miksujesz, masterujesz i reżyserujesz swój własny materiał, zostawiasz mniej miejsca na porażkę i niezaspokojone oczekiwania."
Po tak długim czasie z dala od bycia ze swoją publicznością na żywo, Twizz skupił się na obecności w mediach społecznościowych, aby pozostać w kontakcie z fanami. "Oczywiście, networking i promowanie mojej muzyki na portalach społecznościowych jest wielkim atutem, ale skupiam się na docieraniu do mojej publiczności." Celem Twizz'a jest zawsze utrzymywanie swoich fanów blisko i pozwalanie im czuć się blisko niego. "Mam wybór, aby wyrazić swoją wrażliwość, co może pozwolić komuś z całego świata zobaczyć, że wszyscy przechodzimy przez podobne doświadczenia, wszyscy jesteśmy połączeni i wszyscy jesteśmy ludźmi".
Zapytany o przyszłość, Twizz jest pełen optymizmu. "Zawsze lubię, kiedy ludzie mówią o muzyce jak o podróży , bo nie ma innego sposobu, żeby to opisać", twierdzi. "Jest to podróż bez celu; ciągle idziesz i zmieniasz ścieżkę do miejsca, w którym jesteś najszczęśliwszy... Jeśli chodzi o ten nadchodzący rok, to zdecydowanie chcę wrócić do występów przed fanami i kontynuować doskonalenie mojego rzemiosła. Nie ma to jak poczuć miłość i wsparcie osobiście."
Najnowsza EPka Twizz'a 'If Not Now When' jest już dostępna na Spotify. Odkryj całą jego najnowszą muzykę i śledź jego podróż tutaj.